niedziela, 5 maja 2013

Jeffrey Archer "Co do grosza"

Autor:  Jeffrey Archer
Tytuł: „Co do grosza”
Tytuł oryginału: „Not a Penny More Not a Penny Less”
Wydawca: Rebis
Rok wydania: 2009

Liczba stron: 256
Ocena: 4/6

„Co do grosza” to debiutancka powieść Jeffrey'a Archer'a z 1976 roku.
Kanwą do napisania tego dzieła literackiego były osobiste przeżycia autora, który stał się ofiarą oszustwa finansowego, przez co popadł w długi i w konsekwencji zrujnował swoją świetnie zapowiadającą się karierę polityczną. 

Po tych wydarzeniach, Archer postanowił napisać książkę, w której bohaterowie biorą odwet za swoje straty finansowe… ale po kolei.

Historia rozpoczyna się od poznania czarnego charakteru tej opowieści -  Henryka Metelskiego, syna polskich emigrantów. Chłopak dzięki swojemu sprytowi otrzymuje posadę posłańca na Wall Street. Praca nie jest może zbyt ambitna, ale dzięki niej Henryk ma możliwość podpatrywania taktyki rekinów giełdowych oraz działania całego systemu. Przy pierwszej nadarzającej się okazji nasz rodzimy Metelski zmienia imię i nazwisko na Harvey Metcalfe. Wykorzystując nabytą wiedzę oraz umiejętności, a także korzystając z nadarzających się okazji (niekoniecznie zgodnych z prawem), Harvey stopniowo bogaci się, często kosztem innych ludzi i w niedługim czasie staje się wpływowym biznesmenem, w końcu osiągając status milionera.

A teraz troszkę o czwórce naszych głównych bohaterów. Stephen Bradley (za kilka miesięcy ma objąć katedrę Oxford University), Robin Oakley (szanowany lekarz), Jean - Pierre Lamanns (londyński marszand) oraz Lord James Brigsley (arystokrata) zostają wprowadzeni w błąd przez wspólnego znajomego. Skutkiem tego, Panowie inwestują sporą sumę pieniędzy (łącznie milion dolarów) w akcje firmy Prospecta Oil, która jest jedynie fikcyjną działalnością Metcalfe’a, mająca przynieść mu zyski.

Mężczyźni dość szybko jednoczą siły, dochodzą do porozumienia i obmyślają plan zemsty, którego celem jest odzyskanie utraconych pieniędzy… co do grosza :)
Dopracowują najdrobniejsze szczegóły i podejmują kilka ryzykownych akcji, podczas których każdy z nich musi wykazać się niezwykłymi umiejętnościami aktorskimi, ale również nerwami ze stali, bo jak to zwykle w takich okolicznościach bywa, nie wszystko idzie zgodnie z planem.

Mimo upływu lat, od czasu powstania książki, nie straciła ona na wartości czy aktualności. Przyznaję, że początkowo powieść czytało mi się dość trudno, ze względu na wiele pojawiających się informacji związanych typowo ze światem giełdowym. Te akcje wzrosły o tyle, te z kolei spadły, tam ktoś kupił, inny sprzedał i tak co chwilę. Ciężko było mi przebrnąć przez pierwsze rozdziały. Na szczęście z każdą stroną fabuła rozwijała się i stawała coraz bardziej intrygująca. Dodatkowo, dzięki szczegółowym opisom autora mogłam przenieść się w takie miejsca jak Wimbledon i uczestniczyć w turnieju tenisowym, tor wyścigów konnych w Ascot, Uniwersytet w Oxfordzie czy kasyno w Monte Carlo.  

„Co do grosza” to lektura lekka i przyjemna. Akcja książki prowadzona jest w szybkim i dynamicznym tempie, a dzięki akcentom humorystycznym opowieść nabiera dodatkowego kolorytu.

Jak dla mnie jednak, przedstawiona historia jest mało realna i trochę gryzły mi się niektóre zdarzenia, jak chociażby postać Metcalfe’a, który początkowo bardzo cwany i zawadiacki zarabia miliony, a w dalszej części wydaje mi się po prostu zbyt głupi i naiwny, aby dojść do takiej fortuny.

Ostatecznie, mimo pewnych niedogodności, uważam, że debiutancka książka Archer'a, jest warta przeczytania. Do końca kibicowałam i trzymałam kciuki za naszych czterech muszkieterów. W kilku momentach, kiedy wydawało mi się, że wszystko jest już przewidywalne, następował zwrot akcji. A zakończenie, totalnie mnie zaskoczyło, co jest dużym plusem tej historii. Polecam na weekend ;)



 

14 komentarzy:

  1. Debiut, można więc przymknąć oko na te kilka niedostatków :) Nazwisko autora mi znane, ale jak dotąd jeszcze żadnej jego książki nie udało mi się przeczytać. Ale uda się, na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak, a zatem przymykam oko :)
      Ja poznałam Archer'a przy okazji książki "Więzień urodzenia", która podobała mi się baaardzo - polecam :)

      Usuń
  2. Może fakt, że autor daną sytuację sobie wyobrażał jako kontynuacja swoich dalszych - powiedzmy przeżyć- sprawia, że historia jest mało realna, bo nigdy w sumie czegoś takiego autor nie przeżył, a jedynie - jak pisałam wyżej - wyobraził. Co, jak widzę po Twojej recenzji, za specjalnie nie przeszkadza całej historii i da się ją przeczytać.Na razie nie jest to książka, po którą sięgnę w najbliższym czasie, ale mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dokładnie tak jak napisałaś. To tylko drobny szczegół, który nie przeszkadzał mi w odbiorze całej powieści :) A poza tym od tego są książki, aby puścić wodze fantazji ;)

      Usuń
  3. Myślę, że kiedyś przeczytam :) Tak dla odprężenia - bo mam wrażenie, że taka właśnie jest ta lektura :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie jest to odprężająca historia, chociaż w momentach kulminacyjnych stresowałam się tak, jakbym brała udział w akacjach razem z głównymi bohaterami i była piątą muszkieterką :) :)

      Usuń

  4. Akurat tej książki nie miałam przyjemności poznać. Czytałam powieść "Kane i Abel", i wywarła ona na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Na pewno jeszcze nie raz sięgnę po jakąś perełkę z twórczości pana Archer'a:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wcześniej czytałam książkę "Więzień urodzenia" - Archer zachwycił mnie tą powieścią. W swoim czasie również sięgnę po inne książki tego autora, niewykluczone, że właśnie po "Kane i Abel" :)

      Usuń
    2. Dobrze, że mi podpowiedziałaś. Teraz wiem jakiej następnej powieści Archer'a mam szukać w bibliotece:)

      Usuń
    3. Cieszę się, że mogłam coś doradzić :) Ja również podpatruję u Ciebie kolejnych książek, po które będę chciała sięgnąć :)

      Usuń
  5. Po raz pierwszy słyszę o tej książce, ale Twoja recenzja jest zachęcająca więc dodaję ją do mojej listy. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się i dziękuję :) Pan Archer ma wyjątkową zdolność tworzenia ciekawych i wciągających historii :) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. Jakoś nigdy mnie ta książka mocniej nie kusiła, ale widzę, że jednak warto dać jej szanse. :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :)
Dziękuję :)