środa, 22 maja 2013

Esther Freud "Miłość w Toskanii"

Autor:  Esther Freud
Tytuł: „Miłość w Toskanii”
Tytuł oryginału: „Love Falls”
Wydawca: Sonia Draga
Rok wydania: 2010

Liczba stron: 288
Ocena: 3/6

Toskania… miejsce, które od zawsze mnie przyciąga. Marzę o tym, aby kiedyś tam pojechać i zobaczyć na własne oczy krajobrazy zapierające dech w piersiach, winnice, gaje oliwne, urocze, odcięte od świata górskie miasteczka i piękne, piaszczyste plaże toskańskiego wybrzeża. Jestem pewna, że dania kuchni włoskiej smakują tam tak, jak nigdzie indziej :)

Akcja książki, o której dzisiaj opowiem dzieje się w lipcu 1981 roku. Tłem całej historii jest ślub Księcia Karola i Lady Diany Spencer.

Siedemnastoletnia mieszkanka Londynu – Lara, otrzymuje niespodziewane zaproszenie na wakacyjny wyjazd do Włoch. Propozycję składa jej ojciec Lambert, z którym do tej pory Lara miała bardzo słaby kontakt, właściwie jest on dla niej obcym człowiekiem. Dziewczyna ma duże wątpliwości czy znajdą nić porozumienia i będą potrafili ze sobą rozmawiać. Zupełnie nie wie, czego może się spodziewać i czego oczekiwać, szczególnie, że w trakcie wakacji spędzi z ojcem więcej czasu, niż przez całe swoje dotychczasowe życie. Jednak myśl o kilkutygodniowym pobycie w pięknych okolicznościach przyrody jest wystarczająco kusząca, aby podekscytowana Lara skorzystała z nadarzającej się okazji.

Nastolatka wraz z ojcem zatrzymuje się u Caroline – przyjaciółki Lamberta. Lato w Toskanii odkrywa przed dziewczyną ciekawy i szeroki wachlarz nowych uczuć i doświadczeń. Początkowe sielankowe spędzanie czasu przy basenie zmienia się, kiedy Lara poznaje ekscentrycznych sąsiadów Caroline – Państwa Willough. To bogate i zepsute środowisko coraz bardziej fascynuje dziewczynę i nie bez znaczenia jest tutaj znajomość z przystojnym synem właścicieli posiadłości – Kipem.
W całej powieści, oprócz bieżących wątków, główna bohaterka często wraca wspomnieniami i porównuje swoją obecną wyprawę do podróży do Indii sprzed lat, w którą wyruszyła razem z matką. 

Przyznam szczerze, że książka nie pozostanie w mojej pamięci na długo. Nie potrafię się przyczepić do czegoś konkretnego, po prostu bohaterowie nie wciągnęli mnie do swojej bajki. Mimo pojawiających się momentów komicznych i dramatycznych, powieść nie trafiła do mojego serca i duszy. Fabuła nie jest zła, ale wydaje mi się, że tytuł „Miłość w Toskanii” jest trochę na wyrost. Nazwałabym to raczej letnią przygodą.

8 komentarzy:

  1. Chyba w takim razie sobie odpuszczę, chociaż tytuł brzmi zachęcająco, ale skoro nie idzie za tym nic więcej, to szkoda czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam ciekawsze książki. Do tej nie planuję wracać...

      Usuń

  2. Obecnie w księgarniach mamy duży wybór powieści o podobnej fabule. Czasami lubię sięgnąć po taką pozycję i pochłonąć ją między kolejnym kryminałem, thrillerem lub obyczajówkami o smutnej fabule:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, zgadzam się z Tobą :) Możliwe, że sięgnęłam po tę książkę w nieodpowiednim momencie :)

      Usuń
  3. Ostatnio coś dużo książek i filmów powstaje o Toskanii, co może zniechęcić do czytania książek lub oglądania filmów związanych z tym miejscem, które pewnie jest cudowne... Mam nadzieję, że kiedyś to miejsce odwiedzę, ale na razie nie mam jakoś za specjalnie o niej czytać w powieściach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie coraz więcej jest tego typu literatury. Jedne podobają mi się bardziej, inne mniej. Ale od czasu do czasu lubię przeczytać coś w tym klimacie :)

      Usuń
  4. Najgorsze są te książki, które nie zostają w pamięci na długo. Ja lubię te perełki, do których chce się wracać i czytać kolejny raz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak :) Też lubię takie książki, które chwytają mnie za serce i do których mam ochotę wracać... nawet nie raz :)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :)
Dziękuję :)