Tytuł: "Zielone drzwi"
Wydawca: Albatros
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 350
Ocena: 4+/6
„Każde zdarzenie, o którym piszę, miało miejsce. Każda
osoba, o której piszę, istniała naprawdę. Każda moja miłość była prawdziwa. To
jest moje życie.” (fragment książki)
Katarzyny Grocholi raczej nikomu przedstawiać nie trzeba. Zanim z zaciekawieniem sięgnęłam po książkę „Zielone
drzwi”, przeczytałam kilka recenzji, z których wynikało, że jest to
historia lekka, przyjemna i zabawna. Jednak moje odczucia na jej temat są trochę odmienne.
Od pierwszych stron poznajemy małą Kasię (lub jak ma w dowodzie - Anię), jej dom, rodzinę, czasy szkolne. A trzeba przyznać, że na tym etapie, ta beztroska, pełna wigoru łobuziara miewała naprawdę szalone pomysły. Czytając, momentami śmiałam się w głos i przypominałam sobie czasy swojego dzieciństwa. Następnie poznajemy osoby i zdarzenia, które w życiu Grocholi odegrały znaczącą rolę, aby przejść do kolejnego, ważnego okresu, jakim była praca salowej w szpitalu. Ta część poruszyła mnie do głębi i przepełniła smutkiem. Ból, udręka i śmierć towarzyszyły Pani Kasi każdego dnia, a ja miałam wrażenie, że jestem niemym świadkiem tych wydarzeń. Dalsze losy, między innymi choroba pisarki i walka z nią, utwierdziły mnie w przekonaniu, że jest ona bardzo dzielną kobietą, która upada tylko po to, aby potem podnieść się z jeszcze większą siłą, energią i optymizmem.
Od pierwszych stron poznajemy małą Kasię (lub jak ma w dowodzie - Anię), jej dom, rodzinę, czasy szkolne. A trzeba przyznać, że na tym etapie, ta beztroska, pełna wigoru łobuziara miewała naprawdę szalone pomysły. Czytając, momentami śmiałam się w głos i przypominałam sobie czasy swojego dzieciństwa. Następnie poznajemy osoby i zdarzenia, które w życiu Grocholi odegrały znaczącą rolę, aby przejść do kolejnego, ważnego okresu, jakim była praca salowej w szpitalu. Ta część poruszyła mnie do głębi i przepełniła smutkiem. Ból, udręka i śmierć towarzyszyły Pani Kasi każdego dnia, a ja miałam wrażenie, że jestem niemym świadkiem tych wydarzeń. Dalsze losy, między innymi choroba pisarki i walka z nią, utwierdziły mnie w przekonaniu, że jest ona bardzo dzielną kobietą, która upada tylko po to, aby potem podnieść się z jeszcze większą siłą, energią i optymizmem.
Trudno jest oceniać książkę, która przedstawia prawdziwą
historię, odsłania czyjeś radości i smutki, narodziny i śmierć,
miłość i cierpienie. To może być doświadczenie każdej/każdego z nas. Po przeczytaniu autobiografii Grocholi, zaczynam dostrzegać,
ile samej siebie wniosła w życie bohaterów swoich powieści. Ponadto, Pani Katarzyna pokazuje nam, że możemy sobie coś planować,
a życie i tak pisze swój scenariusz i weryfikuje nasze zamiary. Jednak
otrzymujemy również przesłanie, że ze wszystkiego co przynosi nam los, należy czerpać pełnymi garściami i odważnie patrzeć w przyszłość, bo nigdy nie
wiadomo, co nas czeka za zielonymi drzwiami…
Bez względu na to, jak ciężko zostaniemy doświadczeni i jak bardzo dostaniemy w kość, to… po burzy zawsze wychodzi słońce, a po nocy przychodzi dzień. Zatem jeśli jest źle, to znaczy, że potem będzie już tylko lepiej. I tak jak płakaliśmy z powodu wszechogarniającego nas braku nadziei i zwątpienia, tak później będziemy płakać ze szczęścia i nieposkromionej radości.
Bez względu na to, jak ciężko zostaniemy doświadczeni i jak bardzo dostaniemy w kość, to… po burzy zawsze wychodzi słońce, a po nocy przychodzi dzień. Zatem jeśli jest źle, to znaczy, że potem będzie już tylko lepiej. I tak jak płakaliśmy z powodu wszechogarniającego nas braku nadziei i zwątpienia, tak później będziemy płakać ze szczęścia i nieposkromionej radości.
Dziękuję autorce za uchylenie drzwi do swojego świata,
swojego życia, za mądrość, wzruszenie, siłę i refleksję.
Jeszcze nie czytałam żadnej książki Grocholi, muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto :) Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)
UsuńCzytałam kiedyś książki Grocholi, ale to było już tak dawno temu, że zdążyłam zapomnieć ich tytuły.
OdpowiedzUsuńPowyższa pozycja zaciekawiła mnie, dlatego chętnie ją poznam w wolnym czasie.
Ta książka wyjątkowo mnie zaciekawiła, więc jeśli będziesz miała okazję - polecam :)
UsuńDla fanów autorki, to na pewno niezwykła książka.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak :)
UsuńGrocholi czytałam jedynie "Nigdy w życiu" i "Serce na temblaku", ale tą drugą pozycją tak mnie wymęczyła, że podziękowałam. Raczej nie czytam biografii, ale lubię historie z pozytywnym przesłaniem, więc może się skuszę ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A wiesz, że ja też raczej nie czytam biografii :) Ale ta książka mnie skusiła i nie żałuję :)
UsuńPozdrawiam :)
Do tej pory przeczytałam tylko powieść "Trzepot skrzydeł" autorki w której poruszyła trudny temat - przemocy domowej.
OdpowiedzUsuńZapewne w przyszłości zapoznam się również z książką "Zielone drzwi".
Ja z kolei nie czytałam "Trzepotu skrzydeł" i pewnie się kiedyś skuszę :)
UsuńTo zupełnie nie moja bajka choć doceniam karierę pisarską Grocholi. Kiedyś zaczęłam czytać jedną książkę, ale po kilku stronach poddałam się:)
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem :) Nic na siłę :)
UsuńTo nie jest również moja ulubiona autorka, ale Twoją recenzję przeczytałam z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńOooo jak miło :) Dziękuję bardzo :)
Usuń