Tytuł: "Olvido znaczy zapomnienie"
Tytuł oryginału: „Misión Olvido"
Wydawca: MUZA SA
Data wydania: 16 kwietnia 2014
Liczba stron: 432
Ocena: 5+/6
Data wydania: 16 kwietnia 2014
Liczba stron: 432
Ocena: 5+/6
Zdarzały Wam się takie chwile w życiu, że
mieliście ochotę w jednej sekundzie spakować walizki, zostawić za sobą wszystko, co złe
i wyjechać gdzieś bardzo daleko, do miejsca, w którym chociaż na moment
będziecie w stanie oderwać się od smutnej rzeczywistości? Myślę, że większości
z nas odpowie na to pytanie twierdząco. Poznajcie
zatem losy naszej głównej bohaterki, która musiała zmierzyć się z podobnym
dylematem.
Historia rozpoczyna się pod koniec XX wieku, w
Hiszpanii, gdzie żyje i pracuje doktor filologii Blanca Perea. Ta dobiegająca
pięćdziesiątki kobieta, jest żoną Alberta i matką dwóch dorosłych synów, którzy
wyfrunęli już z gniazda. Kiedy okazuje się, że mąż porzuca Blancę dla młodszej kochanki,
z którą w dodatku spodziewa się dziecka, doktor Perea chwyta nadarzającą się
okazję, przyjmuje propozycję grantu i wyjeżdża do dalekiej Kalifornii, aby na tamtejszym,
niewielkim Uniwersytecie zająć się porządkowaniem archiwum zmarłego przed
trzydziestoma laty hiszpańskiego profesora Andrésa Fontany.
Początkowa odosobniona, żmudna i monotonna praca,
stopniowo zaczyna nabierać innego wymiaru. Perea odkrywa pewną misję, której
profesor Fontana podjął się pod koniec swego życia, a której niestety w skutek
tragicznego wypadku nie zdołał ukończyć. Strona po stronie, razem z Blancą
odkrywamy historię Andrésa oraz ludzi,
którzy zajmowali ważne miejsce w jego życiu.
Co takiego odkryje nasza bohaterka?
Na ile ważne okażą się pozostawione w spuściźnie profesora informacje i wskazówki?
I co wspólnego ma z tym wszystkim Amerykanin Daniel Carter?
„Olvido znaczy zapomnienie” to jedna z tych
książek, które ciężko jest opisać na tyle zachęcająco żeby skłonić kogoś do
sięgnięcia po nią, nie zdradzając przy okazji zbyt wielu szczegółów, które będą
miały znaczący wpływ na rozwój wydarzeń. Mogę jedynie powiedzieć, że od
pierwszych stron María Dueñas absolutnie wciągnęła mnie w wir
przedstawionej historii. Opisane na kartach tej powieści wydarzenia i
postacie od początku do końca były dla mnie bardzo prawdziwe, autentyczne i nie
wyczułam w nich ani odrobiny sztuczności czy fałszu.
Nie wiem czy to moja słabość do Hiszpanii, czy może jednak wprawne pióro Pani Dueñas sprawiły,
że przeniosłam się do świata Blanci i jej przyjaciół. A malowniczy język i
stopniowo odkrywane tajemnice spowodowały, że po przeczytaniu ostatniej strony książki, trudno było mi rozstać się z jej bohaterami.
Jest to opowieść o miłości i przyjaźni, zdradzie,
cierpieniu i wybaczaniu, samotności i odnajdywaniu na nowo sensu życia, a także
radości, którą możemy czerpać z drobnych spraw dnia codziennego.
* "(...) w skrócie, dziękuję życiu za
wszystko, co pomaga nam na co dzień być szczęśliwymi. Za
oczy, bo dzięki nim możemy patrzeć na gwiazdy, za abecadło, bo z niego możemy
układać piękne słowa, za stopy pozwalające nam zwiedzać miasta i biegać
po kałużach, i za wszystkie te drobne rzeczy, którymi nie wszyscy mogą się cieszyć, a my, dopóki
je mamy, powinniśmy podziękować za nie życiu."
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Maríi, na pewno nie będzie ostatnim. Myślę, że tych, którzy mieli już okazję
poznać możliwości pisarki, nie muszę nakłaniać do sięgnięcia po tę lekturę.
Natomiast tych, którzy jeszcze nie mieli takiej sposobności, gorąco zachęcam.
* cytat z książki
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu:
Jak będę mieć tylko czas, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę Ci więcej wolnego czasu :)
UsuńBardzo cenię sobie książki Wydawnictwa Muza i jestem pewna, że ta pozycja również by mnie nie zawiodła:) Przekonałaś mnie:)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że udało mi się Ciebie przekonać :) Czyli mamy podobne upodobania, ponieważ książki Wydawnictwa MUZA zawsze trafiają w mój gust i chwytają za serce :)
UsuńCałkiem niedawno czytałam tę książkę. I również ją polecam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Tobie również przypadła do gustu :)
UsuńCzuję, że to coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńMam zatem nadzieję, że uda Ci się ją przeczytać :)
UsuńPiękna okładka. Nie znam tej książki i nie zwróciłabym na nią większej uwagi gdyby nie twoja recenzja. Teraz postaram się mieć ją na uwadze tym bardziej, że akurat mam trochę wolnego czasu.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, okładka piękna, a do tego bardzo przyjemna w dotyku. Na pewno warto po nią sięgnąć. Myślę, że przypadłaby Ci do gustu.
UsuńChciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam :)
UsuńBardzo fajna, ciepła, przyjemna powieść:) bardzo polubiłam Blankę:D
OdpowiedzUsuńMogę jedynie podpisać się pod Twoimi słowami :) Ja również bardzo polubiłam główną bohaterkę :)
UsuńCzytałam i mnie ta opowieść oczarowała. Miło wspominam i polecam :)
OdpowiedzUsuńTeraz chcę się zapoznać z "Krawcową z Madrytu" autorki :)
Cieszę się, że mamy podobny gust :)
Usuń"Krawcową z Madrytu" również mam w planach :)