niedziela, 30 czerwca 2013

José Saramago – „Miasto ślepców”

Autor: José Saramago
Tytuł: „Miasto ślepców”
Tytuł oryginału: Ensaio sobre a Cegueira"
Wydawca: Rebis
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 348
Ocena: 5/6

Przede wszystkim PRZEPRASZAM, za długie milczenie, ale maj i czerwiec były dla mnie tak szalonym okresem, że nie miałam czasu ani czytać, ani pisać… nad czym bardzo ubolewam. Mam nadzieję, że teraz będzie już lepiej. Strasznie tęskniłam za zapachem książek, przekładaniem kolejnych stron powieści i przeżywaniem nowych historii wraz z bohaterami lektur. W tej chwili aż palę się do czytania zarówno książek, jak też Waszych blogów. Postaram się jak najszybciej nadrobić zaległości i stracony czas :) Pozdrawiam wszystkich serdecznie i przechodzę już do opisu „Miasta ślepców”, które właśnie skończyłam czytać.

José Saramago - portugalski pisarz, laureat Nagrody Nobla, w Polsce znany głównie za sprawą powieści, o której dzisiaj Wam opowiem.

Wyobraźcie sobie, że jedziecie samochodem, zatrzymujecie się na skrzyżowaniu, na czerwonym świetle. Za chwilę powinniście ruszyć w dalszą drogę… jednak czujecie jakby nagle na Wasze oczy spłynęła biała, gęsta mgła… nie widzicie nic, poza rażącą bielą. Czy można oślepnąć tak po prostu, bez żadnej przyczyny? A co więcej, czy można tym kogoś zarazić? Chwilę później wiemy już, że tak. Zaczynają ślepnąć kolejne osoby. Zaraza rozprzestrzenia się bardzo szybko i dotyka zarówno dzieci, jak i starców, kobiety i mężczyzn. Nie ma znaczenia, czy jesteście w hotelu czy w domu… na ulicy, w taksówce czy w sklepie. Każdego może to spotkać.
Rząd bardzo szybko uznaje zaistniałą zarazę, jako epidemiologiczną i postanawia wszystkich ślepców przewieźć do zamkniętego ośrodka (którym notabene jest stary budynek szpitala psychiatrycznego) i poddać ich kwarantannie.

Początkowo ustalony porządek dotyczący zarówno jedzenia, załatwiania potrzeb fizjologicznych, jak też zachowania poprawnych relacji międzyludzkich, niemalże z minuty na minutę pogarsza się. Ludźmi znajdującymi się w warunkach ekstremalnych, zaczynają rządzić mechanizmy walki o własne przetrwanie. Tu nie ma już miejsca na wrażliwość i uczucia innych, uruchamiają się instynkty zwierzęce. Tworzą się grupy silniejszych i słabszych. Tych, którzy zdobywają broń i odbierają wszystkim żywność (żądając w zamian zapłaty) i „poddanych”, którzy muszą dostosować się do nowych warunków. A kiedy pieniądze i cenne przedmioty już nie wystarczają, co pozostaje? Kobiety, które muszą oddać się oprawcom, aby nakarmić siebie i swoich współtowarzyszy niewoli. 
Główną bohaterką powieści jest żona okulisty, do którego trafiła pierwsza ofiara ślepoty. Jest ona jedyną osobą, która z niewiadomych przyczyn, nie zachorowała. Kobieta, nie chcąc rozstawać się z mężem, udaje, że również została dotknięta chorobą i dobrowolnie poddaje się kwarantannie, wraz z pozostałymi nieszczęśnikami. Wydawać by się mogło, że możliwość widzenia jest dla kobiety błogosławieństwem. Jednak fakt, że była jedyną, która widziała te wszystkie okropieństwa, upadek człowieka, upodlenie i upokorzenie do granic możliwości, sprawił, że wolałaby oślepnąć. 
"...Lekarz spytał, jaki według niego sens ma życie w obecnych warunkach, kiedy wszyscy chodzą głodni, umazani od stóp do głów gównem, śpią w zapchlonych i zapluskwionych łóżkach i gryzą ich wszy".

Jest to historia wstrząsająca, przejmująca i szokująca. Trudno było mi zebrać myśli, aby opisać to, co działo się na kartach tej powieści. Książka pokazuje nam jak łatwo można zburzyć fundamenty cywilizacji i jak szybko, w niesprzyjających warunkach, ludzie mogą ulec zezwierzęceniu.

Moim zdaniem ślepota opisana w książce, miała być również swego rodzaju metaforą. Pokazuje nam, że być może na co dzień mimo tego, że widzimy… tak naprawdę jesteśmy ślepi i nie dostrzegamy tego co ważne. "...Jesteśmy ślepcami, którzy widzą, ślepcami, którzy patrzą i nie widzą...". 
"...Jeśli kiedykolwiek odzyskam wzrok, będę z większą uwagą zaglądał ludziom w oczy, szukając w nich duszy...".

Początkowo książkę czytało mi się dość „dziwnie”, ponieważ nie ma tam klasycznych dialogów zaczynających się po myślniku, od nowej linijki. Tutaj wszystko pisane jest jednym ciągiem, po przecinku, zlane z pozostałą treścią książki. Jednak po jakimś czasie zaczęłam się z tym oswajać, a kiedy dotarłam do momentów, które wzbudziły we mnie wręcz obrzydzenie, sposób pisania przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Najważniejsza była treść.

Trudno oderwać się od tej książki i na pewno nie da się o niej zbyt szybko zapomnieć.
Tuż po zakończeniu lektury, obejrzałam film, który powstał na podstawie tej powieści. Oglądałam go również z zapartym tchem, mimo tego, iż wiedziałam, co wydarzy się później…



niedziela, 9 czerwca 2013

Nicholas Sparks „Szczęściarz”

Autor:  Nicholas Sparks
Tytuł: „Szczęściarz”
Tytuł oryginału: „The Lucky One”
Wydawca: Albatros
Rok wydania: 2012

Liczba stron: 408
Ocena: 5+/6

Nicholas Sparks po raz kolejny skradł moje serce, a przy okazji nie pozwolił mi się wyspać :) Czytałam, czytałam… dopóki nie zobaczyłam ostatniej strony tej powieści.
Już sam tytuł książki zaintrygował mnie i wzbudził ciekawość. Kim jest główny bohater i dlaczego Sparks określił go takim mianem?

Logan Thibault żołnierz piechoty morskiej, odbywa służbę w Iraku. W trakcie jednej z akcji, znajduje na pustyni zdjęcie pięknej dziewczyny. Mimo poszukiwań wśród swoich kompanów, nie udaje mu się ustalić właściciela fotografii. Zachowuje ją zatem dla siebie i od tego momentu nie rozstaje się ze zdjęciem, ani na chwilę. Po tym wydarzeniu, następuje seria wybuchów bomb i ataków na oddziały Marines, z których Logan za każdym razem wychodzi obronną ręką, podczas gdy jego koledzy ponoszą śmierć.
Najlepszy przyjaciel naszego głównego bohatera – Victor, uparcie przekonuje Logana, że znaleziona fotografia stała się jego talizmanem, który przynosi mu szczęście i chroni przed niebezpieczeństwem.

Mimo, iż Thibault nie wierzy w takie przesądy i zabobony, po kolejnym bardzo tragicznym incydencie (który miał miejsce już po powrocie z wojny), a podczas którego jego życie zostało w cudowny sposób ocalone, postanawia odszukać kobietę i podziękować jej za opiekę. Wyrusza w pieszą wędrówkę, przemierzając kraj wraz ze swoim najlepszym przyjacielem i wiernym kompanem, psem o imieniu Zeus. Dociera do miejscowości Hampton w Karolinie Północnej i jak się domyślacie odnajduje piękną dziewczynę z fotografii. Ale to dopiero początek tej historii.

„Anioł” Logana - Elizabeth Green, to rozwiedziona kobieta po przejściach, matka 10-letniego Bena, której były mąż, notabene zastępca szeryfa i członek jednej z najbardziej wpływowych rodzin w mieście, nadal usiłuje sprawować kontrolę nad jej życiem. Wtrąca się w każde działania Beth, nie pozwalając jej tym samym na stworzenie nowego związku i ułożenie sobie życia z kimś innym. 
Jak już wspomniałam Thibault odnajduje swoje przeznaczenie, ale czy uda mu się zdobyć i ochronić swoją miłość? Szczególnie, kiedy w tle mamy czarny charakter knujący i czyhający na nadarzającą się okazję, aby uderzyć…

Dla mnie ta książka okazała się być wyjątkowa. Zawiera w sobie mnóstwo emocji, i uczuć. Od pozytywnych, ciepłych, radosnych, poprzez smutne i zmuszające do zadumy nad własnym życiem. Od miłości, po nienawiść.
Skończyłam ją czytać już ładnych kilka godzin temu, a nadal rozpamiętuję wydarzenia i sytuacje, które miały tam miejsce.
Zakończenie było bardzo zaskakujące i przerażające jednocześnie. Jest to jedna z tych powieści, która zapada w pamięć i na pewno za jakiś czas do niej wrócę.

„Czasem rzeczy najzwyklejsze - kiedy się je dzieli z właściwymi osobami - bywają niezwykłe."

„Kiedy ktoś jest tak wyjątkowy, wiesz o tym prędzej, niż się spodziewasz. Poznajesz to instynktownie i masz pewność, że cokolwiek się stanie, już nigdy nie będzie nikogo takiego jak on.”