niedziela, 13 października 2013

Agnieszka Kowalska "Czas na mnie. Opowieść o Maćku Kozłowskim"

Autor: Agnieszka Kowalska
Tytuł: "Czas na mnie. Opowieść o Maćku Kozłowskim"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czerwone i Czarne
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 230
Ocena: 6/6

Muszę przyznać, że po przeczytaniu tej książki, miałam problem, aby opisać swoje odczucia na jej temat. I nie dlatego, że książka mi się nie podobała. Wręcz przeciwnie…

Ceniłam Maćka Kozłowskiego za to, co robił, bo każda rola (nawet epizodyczna), w którą się wcielał, była dla mnie bardzo autentyczna. To jedna z tych osób, do których czułam olbrzymią sympatię i szacunek, ponieważ nie wyczuwałam w nim żadnej sztuczności czy udawania. Był taki prawdziwy i normalny… w pozytywnym znaczeniu tego słowa.

Agnieszka Kowalska, malarka, żona Maćka przedstawia nam portret swojego ukochanego. Nie jest to jednak pomnik aktora, czy ckliwa historia. To mądra, życiowa, spokojna opowieść o miłości, partnerstwie, pasji, wrażliwości, nadziei i umieraniu. Dzięki wspomnieniom Pani Agnieszki mamy okazję poznać Maćka Kozłowskiego takiego, jakim był na co dzień.
A był to niebanalny, ciepły i dobry człowiek, wspaniały przyjaciel, doskonały i charyzmatyczny aktor, ale przede wszystkim cudowny partner, który potrafił kochać i cieszyć się życiem, mimo, że nie zawsze bywało łatwo. Książka ta dostarczyła mi wielu powodów do rozmyślań i wzruszeń. Poniżej jeden z cytatów, który bardzo zapadł mi w pamięć i serce:

"Tego samego dnia wieczorem usiadł przy piecu, a ja zajęłam kąt na starej, wygniecionej kanapie naprzeciwko. Powiedział, że nie chce już walczyć. Że ma dosyć. Zdjął koszulę i grzał sobie plecy. Niewiele zostało z jego dawnej postury. Twarz też nabrała innego wyrazu, oczy miał ciemne, zapadnięte, rysy wyostrzone. Był wyniszczony i piękny, jak męczennik ze średniowiecznych obrazów. Zdałam sobie sprawę, że jego ciało już do mnie nie należy. Była w nim świętość, a ze świętymi się nie sypia. Miłość przeistacza się w adorację, uwielbienie i szacunek dla każdego miejsca dotkniętego chorobą i cierpieniem. Horyzont wędruje tak wysoko, że trzeba się oderwać od ziemi, żeby go nie stracić z oczu. Bo tam, na dole, gdzie dotychczas było nam całkiem dobrze – zapadają ciemności nie do wytrzymania. Ogień się dopalał, Maciek założył koszulę, usiadł obok mnie i położył głowę na moich kolanach. Była ciężka. A przy tym mała, trochę jak głowa dziecka. Pamiętam ją jako coś najdroższego, najcenniejszego na świecie. Nie powiedzieliśmy już ani słowa. Tej nocy dotarło do mnie, że znowu zostałam sama." (str. 43-44)


Książka jest niezwykła, wyważona, mądra i nasycona uczuciami szacunku i miłości do drugiego człowieka. Przedstawia zwyczajność dnia i wszystko to, co się z tym wiąże. Radości i smutki, bycie razem i samotność, miłość i tęsknotę, utratę i próbę powrotu do normalnego życia.


"Dane mi było poznać, czym jest miłość, to jest, zdaje się, największa tajemnica życia. (...) Dlatego nie mogę mieć pretensji do losu o śmierć Maćka. Człowiek, jeśli płacze, płacze wyłącznie nad sobą. Powinien mieć świadomość tego stanu rzeczy i przestać się mazać. Ale świadomość to jedno, a rzeczywistość drugie. Są chwile, kiedy wiele bym dała, żeby Maciek nagle pojawił się w drzwiach." (str. 220)

"Czas na mnie..." to książka, nad którą nie da się przejść obojętnie, natomiast każdy, kto po nią sięgnie, musi przeżyć i zrozumieć ją na swój własny sposób. Nie jestem w stanie opisać wszystkich uczuć, których dostarczyła mi Agnieszka Kowalska swoją opowieścią, ale podziwiam ją za siłę, mądrość życiową i odwagę. Jestem pewna, że Pan Maciej jest z niej dumny.
Na koniec mogę jedynie przytoczyć wypowiedź Doroty Wellman, która po lekturze napisała: "Ta książka to najpiękniejszy list miłosny, jaki czytałam. Chciałabym, żeby ktoś mnie tak kochał".

6 komentarzy:

  1. Ja również ceniłam Maćka Kozłowskiego za to, co robił i za to, że był tak świetnym aktorem. Żałuje, że go już nie mam wśród nas.Co do powyższej książki- bardzo chętnie ją poznam bliżej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo żałuję, że Maćka nie ma już z nami. Był wyjątkowy. A książkę naprawdę polecam.

      Usuń
  2. Świetna recenzja! Zwykle nie czytam książek o aktorach, ale tym razem zrobię wyjątek. Po pierwsze dlatego, że autorką jest żona Maćka Kozłowskiego czyli osoba, która znała Go najlepiej, a po drugie dlatego, że cytaty mnie wzruszyły. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Jest mi bardzo miło :)
      Ja mam podobnie. Do tej pory nie czytałam książek o aktorach, ale po tę opowieść sięgnęłam z potrzeby serca i nie żałuję. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Na ogół nie sięgam po takie książki (z różnych powodów: trochę się boję patosu i ckliwości, a trochę samej treści), ale - przeczytawszy te cytaty - widzę, że autorka całkiem nieźle posługuje się piórem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie. Zwykle nie czytam tego typu książek, jednak ta mnie urzekła :)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :)
Dziękuję :)