Tytuł: „Więzień urodzenia”
Tytuł oryginału: “A Prisoner of Birth”
Wydawca: Rebis Dom Wydawniczy
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 592
Ocena: 5/6
Akcja książki rozgrywa się we współczesnej Anglii.
Danny Cartwright, niepiśmienny i skromny mechanik samochodowy, prosi o rękę
wybrankę swego serca Beth Wilson.
Dziewczyna przyjmuje jego oświadczyny i mogłoby się wydawać, że jest to początek historii miłosnej pod tytułem… i żyli długo i szczęśliwie. Ale niech ta chwilowa sielanka Was nie zmyli.
Dziewczyna przyjmuje jego oświadczyny i mogłoby się wydawać, że jest to początek historii miłosnej pod tytułem… i żyli długo i szczęśliwie. Ale niech ta chwilowa sielanka Was nie zmyli.
Chcąc uczcić tak ważne wydarzenie, narzeczeni wybierają się do knajpki, aby
świętować. Jest jeszcze jedna osoba, z którą chcą podzielić się swoim szczęściem –
Bernie Wilson, brat Beth i przy okazji najlepszy przyjaciel Danny'ego. Wieczór zapewne
upłynąłby miło, gdyby nie fakt, że w tym samym czasie, w restauracji
przesiaduje czterech, upojonych już alkoholem mężczyzn, którzy w niezbyt
grzeczny sposób odzywają się do Beth. Najlepszy przyjaciel naszego głównego
bohatera staje w obronie honoru swojej siostry i dochodzi do bójki, podczas
której Bernie zostaje ugodzony nożem przez jednego z napastników, ale (i tu
niespodzianka) to Danny zostaje aresztowany i posądzony o jego zabójstwo, zbrodnię której nie popełnił.
Cartwright zostaje skazany na
22 lata więzienia. W dodatku wyrok będzie odbywał w Belmarsh, miejscu o
zaostrzonym rygorze, najbardziej strzeżonym w całym kraju, z którego
nigdy nikomu nie udało się uciec.
Jak to możliwe? Wydaje się nieprawdopodobne? A jeśli Wam powiem, że
świadkami oskarżenia są: znakomity prawnik, popularny i lubiany aktor,
arystokrata oraz młody wspólnik dobrze prosperującej firmy - ci sami, którzy byli w barze tej feralnej nocy. Wszyscy oni zgodnie
twierdzą, że to Danny zabił Bernie'go.
Komu uwierzy sąd? Prostemu chłopakowi klasy robotniczej z East Endu, czy
elicie angielskiego społeczeństwa? Chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie.
Szczęście w nieszczęściu, że w celi współtowarzyszem Danny'ego jest
Nicholas Montcrieff, wykształcony dżentelmen, który przy okazji jest potomkiem
bogatego biznesmena. Nick uczy Danny'ego czytać, pisać oraz obowiązujących zasad savoir-vivre.
Natomiast nasz bohater obmyśla plan zemsty na czterech mężczyznach, przez
których spotkała go tak wielka niesprawiedliwość. Ale odwet nie może być "zwyczajny". Biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności, potrzebne jest coś bardziej wyrafinowanego.
Co zrobi Danny? Tego już nie zdradzę, musicie sami przeczytać.
Powiem natomiast, że Jeffrey Archer doskonale dopracował każdy detal tej wielowątkowej powieści. Dodatkowo ma wyjątkową zdolność budowania postaci i pokazania jej złożoności.
Powiem natomiast, że Jeffrey Archer doskonale dopracował każdy detal tej wielowątkowej powieści. Dodatkowo ma wyjątkową zdolność budowania postaci i pokazania jej złożoności.
Dużo scen nasyconych jest aspektami prawniczymi i rozgrywa się na sali
sądowej, co zwiększa realizm opisywanych zdarzeń.
Sceny więzienne również są bardzo autentyczne. Podczas jednego z wywiadów, Archer
powiedział, iż były one oparte na jego osobistych doświadczeniach. Pisarz w
latach 2001 - 2003 odsiadywał wyrok za krzywoprzysięstwo, w dodatku
pierwsze trzy tygodnie swojej kary spędził w areszcie o zaostrzonym rygorze i
jak sam przyznał, był wówczas bliski popełnienia samobójstwa.
bo Jeffrey Archer jest nie byle jakim pisarzem, kazda jego książka to finezyjnie "utkana" i podana historia :)
OdpowiedzUsuńTeraz już to wiem i na pewno wkrótce sięgnę po jego następne powieści :) Dzięki za dodatkową zachętę :)
UsuńNie czytałam nic pióra tego pana, ale już sam zarys fabuły mnie zainteresowal. A skoro i wykonanie prezentuje sobą wysoki poziom, jak mogę odmówić lektury?
OdpowiedzUsuńNo właśnie - jak? Nie odmawiaj ;)
UsuńLubię tego autora a powyższą książkę również chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Polecam, polecam :) A kiedy już to zrobisz, chętnie przeczytam Twoją recenzję na jej temat :)
UsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń